Peeling skóry głowy DIY


O zaletach peelingu skóry głowy kiedyś Wam już pisałam, ale mam wrażenie że to nadal mocno niedoceniany krok w pielęgnacji i niewiele osób decyduje się na jego wprowadzenie do swojej rutyny. Dlatego też wracam z tematem - żeby Wam przypomnieć dlaczego warto, a przy okazji podać kilka superprostych przepisów na taki peeling. Bo oczywiście na rynku kosmetycznycm znajdziemy już trochę gotowych produktów, ale z powodzeniem możemy również wykorzystać to, co już mamy w domu.



A więc - dlaczego warto? Peeling skalpu, tak samo jak i złuszczanie jakiejkolwiek innej części naszego ciała, pozwoli nam pozbyć się obumarłego już naskórka, a co za tym idzie może też pomóc unormować pracę naszych gruczołów łojowych. Takie dokładne oczyszczenie skóry głowy da nam przyjemne uczucie czystości, ale efekty które zobaczyć można od razu to odbicie włosów u nasady czy nawet przedłużenie świeżości włosów po ich umyciu. Dodatkowo pobudzamy również krążenie krwii, a to może przełożyć się na szybszy wzrost naszych włosów. Taki peeling warto wykonywać regularnie, choć nie trzeba tutaj przesadzać z częstotliwością. Myślę, że optymalnie byłoby wykonywać go mniej więcej raz na tydzień lub 2 tygodnie. Jeżeli Wasza skóra głowy bywa mocno wrażliwe, to stosujcie go rzadziej, a przy przetłuszczającej się z reguły można sobie pozwolić na częstsze stosowanie. Ważne aby obserwować naszą skórę i dobrać najlepszy dla siebie sposób działania.

Peeling skalpu może świetnie się sprawdzić w przypadku częstych problemów z łupieżem, świądem (tutaj warto jednak poznać dokładnie jego przyczynę!) spowodowanym niedokładnym oczyszczeniem skóry przez sam szampon czy po prostu mocnym przetłuszczaniem się skóry głowy. Poniżej przedstawię Wam kilka pomysłów na peeligi domowe, choć dla leniuszków oczywiście znajdzie się również coś gotowego ;)


Peeling na problem z łupieżem

Moja skóra głowy niestety bywa dość kapryśna, a gdy jej coś nie pasuje, potrafi reagować łupieżem. Jeden z takich razów pamiętam bardzo dokładnie, bo problem był naprawdę upierdliwy i za nic nie mogłam sobie z nim poradzić. Kupiłam wtedy dwa różne szampony dedykowane do takiego problemu, ale żaden z nich nie zadziałał. I wtedy przypomniałam sobie właśnie o peelingu skalpu. Wzięłam to co miałam pod ręką i przeszłam do działania. Do porcji zwykłego szamponu dodałam 3-4 łyżki stołowe zwykłego cukru i dodałam kluczowy składnik - hydrolat oczarowy. Oczar wirginijski ma szerokie zastosowanie i świetnie się sprawdza chociażby w pielęgnacji cer tłustych i trądzikowych, a ja zdecydowałam się na ten dodatek ze względu na jego właściwości oczyszczające, antybakteryjne i przeciwłojotokowe. Mój problem był wtedy naprawdę spory, a jeden taki peeling sprawił, że zmniejszył się o jakieś 70%. W nastepnych dniach powtórzyłam ten mały zabieg i po około trzech użyciach problem minął całkowicie. Analogicznie można próbować używać innych dodatków, kierując się ich dobroczynnymi właściwościami (najczęściej podane na stronie producenta).

Codzienny peeling do skóry głowy

Jeżeli jednak nie mamy wyraźnych problemów ze skórą głowy, a zwyczajnie chcemy ją odświeżyć, to hydrolat można pominąć i zrobić sobie najzwyklejszy peeling, mieszając porcję naszego codziennego szamponu z cukrem, kawą lub glinką. Ja cukrowe peelingi bardzo lubię, jednak wiem że nie wszyscy są fanami tak dużych drobinek w przypadku skalpu, dlatego wtedy zdecydowanie lepiej sprawdzą się glinki. Ja mieszam zawsze wszystko na oko, bo wiele zależy od tego jaką konsystencję ma sam szampon. Najlepiej, żeby mieszanka była na tyle rzadka, żeby łatwo nam było dotrzeć nią do skalpu a nastepnie rozprowadzić, ale też na tyle gęsta, żeby nie przeciekała nam przez palce. Co do kawy i glinek, to tutaj warto dłużej taki peeling spłukiwać, bo z doświadczenia wiem że fusy lubią się zaplątać, zwłaszcza w długich włosach, a niedokładnie zmyta glinka sprawi, że włosy po wyschnięciu będą lekko sztywne ;) Jest to jednak naprawdę fajna opcja, jako że kawa znana jest ze swoich właściwości przyspieszajacych porost włosów, zresztą w przypadku peelingowania ciała na pewno każda z Was zna już doskonale jej dobre działanie. Peeling z cukru w moim przypadku spłukuje się bez większych problemów, trzeba jedynie dotrzeć dobrze do każdego miejsca, w innym przypadku może się pojawić niemiła niespodzianka po wyschnięciu włosów, bo będą lekko sklejone.

A jak taki peeling aplikować?

Początkowo może to nie być najłatwiejsza sprawa, ale już Wam mówię co u mnie sprawdza się najlepiej. Jeżeli macie krótkie włosy, to dostęp do skóry głowy macie ułatwiony i aplikacja takiego peelingu nie powinna sprawiać większych kłopotów. Schody pojawiają się jednak przy tych dłuższych i moim zdaniem najwygodniej jest to robić w pozycji pochylonej, głową do dołu. W momencie gdy długi włosy wiszą w dół, dużo łatwiej jest nam nanieść peeling na skalp i rozprowadzić go faktycznie na skórze, a nie tylko na powierzni włosów. Ja z reguły po przerzuceniu włosów w dół, najpierw roztrzepuję je lekko, a wtedy dostęp do skalpu jest jeszcze lepszy. Dalej działamy już standardowo, wykonując lekki masaż i spłukujemy wszystko letnią wodą. Jeżeli zdecydujecie się na zrobienie własnego peelingu na bazie szamponu, to w moim przypadku nie ma już potrzeby ponownego mycia skóry głowy, ale jeżeli używacie czegoś gotowego lub Waszą bazę stanowił inny produkt niż szampon, to po peelingu jest czas na umycie głowy.


Koniecznie dajcie mi znać czy peelingujecie skórę głowy, a jeżeli tak to czy stosujecie takie własne mieszanki, czy może jakieś gotowe kosmetyki?

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.